22 stycznia 2014

Irena Kołodziej: Razem w obronie rolnictwa

Ciekawa jestem, ilu ludzi w Polsce zdaje sobie sprawę, co naprawdę oznacza rolnictwo przemysłowe: trucizny w żywności, postępujące wyjaławianie gleb i skażenie wód, galopujące wymieranie gatunków, zanik różnorodności upraw, utratę warsztatu pracy przez drobnych i średnich rolników, cierpienie zwierząt, skazanych na życie w ciasnej klatce od urodzenia do śmierci? A ilu spośród tych, którzy o tym wiedzą, gotowych jest czynnie się sprzeciwić polityce rolnej, która promuje takie właśnie wielkoprzemysłowe rolnictwo i hodowlę?

Niemcy wiedzą i chce im się przeciwstawiać. Demonstracja pod hasłem „Mamy dość rolnictwa przemysłowego!” zgromadziła w sobotę 18 stycznia w Berlinie ponad 30 tys. ludzi, reprezentujących organizacje rolnicze, ekologiczne i konsumenckie z całych Niemiec, a także z paru innych krajów europejskich. Polscy Zieloni stawili się liczną grupą – było nas kilkanaście osób, z Warszawy, Gdańska i Szczecina.

Demonstracja zaczęła się na placu Poczdamskim, tuż obok historycznych resztek muru berlińskiego. Tłumny przemarsz przez miasto trwał dobre cztery godziny. Pogoda sprzyjała – świeciło słońce, temperatura przedwiosenna. Było pięknie, kolorowo, na luzie, ale czuło się też ostrą determinację ludzi. „Gospodarstwa chłopskie zamiast fabryk rolnych!”, „Stop truciznom i GMO w żywności!”, „Ratujmy różnorodność nasion!”, „Żadna świnia nie chce paszy z GMO”, „Dość głodu – stop monokulturom!”, „Siać różnorodność – zbierać przyszłość” „Pola bez GMO!” – głosiły transparenty. A jedno hasło było rozczulająco proste: „Lepsze wino Santo niż Monsanto!”.

Sporo było też haseł wymierzonych w TTIP – umowę o wolnym handlu pomiędzy UE a USA, przygotowywaną właśnie przez Komisję Europejską. Umowa ta może otworzyć drzwi dla genetycznie zmodyfikowanej żywności. „TTIP – wilk w baraniej skórze!” „TTIP – ludzie tracą, koncerny zyskują!” „Oszukańcze zyski za pośrednictwem TTIP – Davos dziękuje Waszyngtonowi i Brukseli”. Albo po prostu: „TTIP to gówno”.

W pochodzie szły „świnie”, „kury”, „krowy”, które upominały się o swoje prawo do godnego życia, odbierane im przemysł rolny. Szła kolorowa młodzież, ludzie starsi, rodzice z małymi dziećmi, rowerzyści. Były happeningi i bębny. W zespole bębniarzy zauważyłam – oprócz młodzieży – równie jak oni wyluzowaną i barwną starszą, siwowłosą panią, z zapałem wybijającą rytm na kołatce. Jak ja lubię tę swobodę ekspresji, bez ograniczeń wiekowych, tak rzadką w Polsce! Nasi przyjaciele z projektu Zdaniem Seniora byliby zachwyceni.

W demonstracji wzięła też udział grupa rolników z Żurawlowa, broniących swoich pól przed amerykańską firmą Chevron, która chce na tych najżyźniejszych glebach w Polsce eksploatować gaz łupkowy. Ich protest trwa już 8 miesięcy. Nieśli transparent:  „Szczelinowanie hydrauliczne to śmierć rolnictwa”.

Demonstracja zakończyła się pod Urzędem Kanclerskim, po czym poszliśmy do Fundacji Bölla, która dla tych tysięcy ludzi przygotowała gorące wegetariańskie jedzonko. Kiedy uczestniczy się w takiej imprezie, człowiek zaczyna wierzyć, że ten świat uda się jeszcze uratować przed zagładą, jaką szykują mu nienasycone korporacje, kierujące się wyłącznie żądzą zysku. Było pięknie!

Irena Kołodziej











Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...